DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

Jiddu Krishnamurti: życie i nauczanie

DZIECIŃSTWO I ODKRYCIE

Jiddu Krishnamurti urodził się 12 maja 1895 o godz. 0:30 w miasteczku Madanapalle, 230 km na północ od Madrasu, jako ósme dziecko, używającej języka Telugu, bramińskiej rodziny. Jego pradziadek, wysoki urzędnik Kompanii Wschodnioindyjskiej, był sanskryckim uczonym. Ojciec, Jiddu Narianiah, absolwent Uniwersytetu w Madrasie, pracował jako średniego szczebla urzędnik brytyjskiej administracji (co powodowało częste przeprowadzki), a od 1882 r. należał do Towarzystwa Teozoficznego. Matka, Jiddu Sanjeevamma, bardzo religijna i uważana za medium, miała jedenaścioro dzieci. Jiddu to nazwa miejscowości, z której rodzina pochodziła. Imię Krishnamurti zwyczajowo nadaje się w Indiach ósmemu z kolei dziecku (Kriszna był ósmym awatarem Wisznu).

Sanjeevamma na własne życzenie urodziła ósme dziecko w pokoju zwanym puja, stanowiącym rodzaj domowej świątyni. Zdaniem Pupul Jayakar był to fakt niezwykły: nie do pomyślenia było, zważywszy na panujące w jej środowisku zwyczaje, rodzić dziecko tam właśnie. Postawiony rano przez znanego astrologa horoskop zapowiadał, że dziecko napotka wiele przeszkód, wyrośnie jednak na wielkiego Nauczyciela.

Zrazu nic nie wskazywało na spełnienie przepowiedni. Kriszna był chłopcem wątłym, mając dwa lata omal nie umarł na malarię. Przez rok nie chodził do szkoły z powodu ciągłych krwotoków z nosa i z ust. Nauką w szkole nie przejawiał zainteresowania, spędzał natomiast całe godziny zapatrzony w chmury, na rośliny i zwierzęta lub spoglądając w nieokreśloną dal. Wielu nauczycieli miało go za umysłowo niedorozwiniętego. W szkole często był bity i spędzał większość dnia za drzwiami. Szkolne niepowodzenia rekompensował sobie przywiązaniem do matki. Nieustannie chorując spędzał z nią całe dnie, wysłuchując fragmentów religijnych ksiąg i uczestnicząc w odprawianych przez nią obrzędach. Kiedy miał 8 czy 9 lat ujawniły się jego zdolności metapsychiczne. Oto jak wspominał te zdarzenia w pamiętniku z 1913 r.:

Pisząc o mojej matce przypominam sobie pewne zdarzenia, o których warto może wspomnieć. Miała pewne zdolności metapsychiczne i często widywała moją zmarłą dwa czy trzy lata wcześniej siostrę. Rozmawiały ze sobą, w ogrodzie było specjalne miejsce, gdzie siostra zwykła przychodzić. Matka zawsze wiedziała, kiedy siostra tam jest, czasem zabierała mnie ze sobą w to miejsce i pytała, czy również swą siostrę widzę. Początkowo śmiałem się z tego pytania, ona jednak nalegała, bym spojrzał raz jeszcze, a wtedy czasem siostrę dostrzegałem. Później widywałem ją ciągle. (...) Matka moja dostrzegała również [otaczające] ludzi aury, ja też czasem je widziałem.

Pasja oglądania, połączona z niechęcią do abstrakcyjnej wiedzy, charakteryzowała go do końca życia. W przedziwnym z nią kontraście pozostawała inna niezmienna cecha jego osobowości, jaką była fascynacja urządzeniami mechanicznymi. Rozdawał swoje rzeczy biedniejszym chłopcom, a rodzeństwu odstępował najsmaczniejsze kąski z posiłków.

W 1905 r. Sanjeevamma umiera. W dwa lata później Narianiah odchodzi na emeryturę, mając na utrzymaniu czterech synów (w tym czasie z jego dzieci żyła jeszcze tylko jedna, zamężna już córka): 15-letniego Sivarama, Krishnamurtiego, urodzonego w 1898 r. Nityanandę (Nityę) i 5-letniego, umysłowo niedorozwiniętego Sadanandę. Rodzina popada w nędzę i wtedy Narianiah zwraca się o pomoc do Annie Besant. Początkowo spotyka się z odmową, w końcu jednak przyjęty do pracy przenosi się w styczniu 1909 r. do zniszczonej chaty w pobliżu Adyaru. Jego synowie znajdowali się wówczas w fatalnym stanie fizycznym. Kriszna był skrajnie wychudzony, cierpiał na uporczywy kaszel, miał krzywe zęby.

Kriszna wraz z Nityą wędrował odtąd co dzień do oddalonej o parę kilometrów szkoły, gdzie często karany był za brak uwagi, wolne zaś chwile spędzał wałęsając się po nadmorskiej plaży. Tam właśnie, zapewne w maju 1909 r. ujrzał go Leadbeater, który zaraz potem oświadczył swemu asystentowi, E. Woodowi, że chłopiec ma najpiękniejszą aurę, jaką kiedykolwiek widział - bez śladu egoizmu - i stanie się on kiedyś wielkim duchowym nauczycielem. Wood nie krył zdziwienia: pomagał czasem synom Narianiaha w nauce i Krisznę - w przeciwieństwie do błyskotliwego Nityanandy - miał niemal za niedorozwiniętego umysłowo. Wkrótce potem Leadbeater oświadcza, że przez Krishnamurtiego - "o ile nic się nie popsuje" - przemówi Nauczyciel Świata, a on ma go do tego przygotować. Ważna rola miała też przypaść Nityi.

Jesienią obaj chłopcy zostają zabrani ze szkoły i odtąd uczeni są prywatnie przez grupę czołowych teozofów. Szczególny nacisk kładziono zrazu na naukę angielskiego, tak aby Kriszna mógł porozmawiać z powracającą w listopadzie do Adyaru Annie Besant. Wcześniej jeszcze Leadbeater, stojąc za siedzącym na kanapie Kriszną i trzymając rękę na jego głowie, zaczyna dyktować relacje z jego trzydziestu poprzednich żywotów, które miały miejsce między 22 662 r. p.n.e. a 624 r. n.e. W ich trakcie stykał się on wciąż z przeszłymi inkarnacjami Besant, Leadbeatera, Nityi, Huberta van Hooka i innych znakomitych teozofów. W 1910 r. te relacje zaczął drukować Theosophist, a ponieważ używano w nich pseudonimów, żaden temat nie był w owym czasie goręcej w teozoficznym środowisku dyskutowany, niż kto występuje w Żywotach i co go łączy z ich bohaterem, Alcyone. (Halcyon to najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Plejad). Ale wkrótce wszyscy już wiedzą, że Alcyone to - w obecnym życiu - Jiddu Krishnamurti.

Stopniowo Leadbeater (na polecenie Mistrza K. H.) usuwa chłopców spod wpływu ojca. Opracowana zostaje dla nich specjalna dieta oparta na mleku i jajkach (Kriszna cierpiał z tego powodu przez wiele lat na silne bóle brzucha, woli Mistrzów nikt jednak sprzeciwić się nie mógł). Zaaplikowane im zostają ćwiczenia fizyczne - pływanie, jazda na rowerze, gra w tenisa - mające wzmocnić ich fizyczne organizmy (dbałość o umysły pozostawiono wpływowi Mistrzów). Wszystko odbywało się wedle ściśle ustalonego porządku dnia. Leadbeater pilnował, by nikt nie dotykał rzeczy używanych przez Krisznę, mogło to bowiem spowodować ich niepożądane "magnetyzacje". Wełna i flanela nie mogły stykać się z jego skórą. Jedynymi chłopcami, z którymi mógł się kontaktować, byli Nitya i Hubert. Bardzo starannie przestrzeganą przez wiele lat wolą Mistrzów było, by towarzyszyło mu zawsze przynajmniej dwóch wtajemniczonych teozofów.

1 sierpnia 1909 r. bracia przyjęci zostają przez Mistrza K. H. do nowicjatu, po czym w rekordowo krótkim czasie, 31 grudnia, Mistrz Krisznę akceptuje (Hubert musiał na to czekać dwa lata). W międzyczasie przyjęto go do Sekcji Ezoterycznej. Mało tego, 11 stycznia 1910 zaakceptowany zostaje Nitya, Kriszna natomiast zyskuje pierwsze Wtajemniczenie. (Znany astrolog przewidział na ten dzień niesłychanie korzystne położenia planet). Wcześniej doszło do pierwszego spotkania chłopców z Besant, która wkrótce wyjechała do Benares. Uprzedzona jednak telegraficznie przez Leadbeatera wzięła, na płaszczyźnie astralnej oczywiście, udział w ceremonii Wtajemniczenia. Kriszna i Leadbeater pozostawali poza swymi ciałami przez noc, dzień i noc, wracając do nich tylko na krótkie chwile, by pożywić się przynoszonym im ciepłym mlekiem. Natychmiast po fakcie Kriszna tak opisał całe zdarzenie w liście do Besant:

Gdy pierwszej nocy opuściłem swe ciało, natychmiast znalazłem się w domu Mistrza [K. H.] i spotkałem Go tam wraz z Mistrzem Morya i Mistrzem Djwal Kul. Mistrz z wielką życzliwością długo opowiadał mi wszystko o Wtajemniczeniu i co czynić powinienem. Następnie udaliśmy się wszyscy do domu Maitreji, gdzie raz już wcześniej byłem [podczas ceremonii akceptacji] i gdzie spotkaliśmy wielu Mistrzów - Mistrza Weneckiego, Mistrza Jezusa, Mistrza Hrabiego, Mistrza Serapisa, Mistrza Hilariona i obu Mistrzów Morya i K. H. Maitreja usiadł na środku, inni zaś otoczyli Go półkolem [tu w liście rysunek]. Wówczas Mistrz ujął mą prawą dłoń, a Mistrz Djwal Kul lewą i powiedli mnie przed oblicze Maitreji, ty zaś [Besant] i wujek [Leadbeater] stanęliście tuż za mną. Pan uśmiechnął się do mnie, ale rzekł do Mistrzów: "Kim jest ten, któregoście przede mnie przywiedli?" Mistrz zaś odparł: "Jest to kandydat na członka Wielkiego Braterstwa".

Następnie Mistrzowie K.H. i Djwal Kul udzielili kandydatowi poparcia, po czym nastąpiło istotne dla dalszego biegu wypadków wydarzenie:

Wówczas Pan rzekł: "Ciało kandydata jest bardzo młode, o ile ma on zostać przyjęty, to czy jacyś członkowie Braterstwa wciąż żyjący w świecie zewnętrznym gotowi są przejąć nad nim opiekę i dopomóc mu na tej wiodącej ku górze drodze?" Wówczas wraz z wujkiem wystąpiliście, a oddawszy pokłon rzekliście: "Jesteśmy gotowi przejąć nad nim opiekę".

Zapytany przez Maitreję Kriszna opiekę akceptuje, a następnie odpowiada na szereg pytań. Wysłuchawszy odpowiedzi Mistrzowie wyrażają zgodę na przyjęcie go.

Pan odwrócił się do mnie i zawołał w stronę Shamballi "Czy czynię to, Panie życia i światła, w Twoim imieniu i dla Ciebie?" i natychmiast wielka Srebrna Gwiazda rozbłysła nad jego głową, a po obu jej stronach pojawiły się w powietrzu postacie - jedna Gautamy Buddy, a druga Mahachohana. Maitreja zaś zawołał mnie prawdziwym imieniem Ego, położył swoją dłoń na mojej głowie i rzekł: "W imieniu Jedynego Projektodawcy, którego gwiazda świeci nad nami, przyjmuję cię do Braterstwa Wiecznego Życia". Potem nastąpiła wizyta u samego Samat Kumara, który jest chłopcem niewiele ode mnie starszym, lecz piękniejszym od wszystkich, jakich dotąd widziałem, [a choć tak potężny] że nic nie może sprzeciwić mu się ani na chwilę, to jednak jest samą miłością, tak że ani trochę się Go nie bałem.

Choć Narianiah był wyraźnie zadowolony zarówno z uzyskania przez Krisznę Wtajemniczenia, jak i z postępów, jakie synowie czynili w nauce, postawa Leadbeatera coraz bardziej go niepokoiła. W przeciwieństwie do Besant, która angażując się w społeczne i polityczne życie Indii, coraz lepiej rozumiała i doceniała kulturę tego kraju, Leadbeater odnosił się do indyjskiej tradycji z pogardą. Stosownie do tego Mistrzowie nakazali mu wychować chłopców według reguł obowiązujących w wiktoriańskiej Anglii i wbrew wcześniejszym obietnicom poczęto łamać reguły kastowe. Przeniesiono też chłopców do budynków Towarzystwa Teozoficznego - co wywołało plotki związane z homoseksualnymi skłonnościami Leadbeatera. Zaalarmowana narastającym konfliktem Besant podejmuje się roli mediatorki. Skłania Narianiaha do podpisania 6 marca 1910 dokumentu przekazującego jej prawa do opieki nad chłopcami. Zabiera ich do Benares - gdzie w październiku Krishna zaczyna nauczać. (Zdaje się, że miała to być analogia do nauczającego w świątyni 12-letniego Jezusa.) Jego słuchaczami byli m.in. George Arundale (1878-1945) i poeta Ernest Armine Wodehouse. W związku z tym ukazała się słynna w teozoficznych kręgach broszura. A oto co wiadomo o jej powstaniu.

W okresie nowicjatu Kriszna co noc odwiedzał - na płaszczyźnie astralnej - dom Mistrza K. H. w celu wysłuchania nauk. Po przebudzeniu spisywał to, co pamiętał, korzystając z pomocy swego odkrywcy jeśli chodzi o angielską pisownię. Z Benares prosił Leadbeatera o przesłanie mu notatek. Ten przepisał je na maszynie, po czym tekst zabrał ze sobą do Mistrza K. H., który zmienił tu i ówdzie jakieś słowo, dodał parę uwag i zdań, a wreszcie pokazał całość samemu Maitreji. Ów nie tylko tekst zaaprobował, ale polecił Leadbeaterowi: "Powinieneś zrobić z tego małą, ładną książeczkę, aby wprowadzić Alcyone w świat". Broszurę, zatytułowaną At the Feet of the Master, by Alcyone (U stóp Mistrza, napisana przez Alcyone), wydano w grudniu 1910 r. Wkrótce potem ukazały się jej przekłady na 27 języków. (W 1982 r. wydano ją w Adyarze po raz 35-ty, a liczba przekładów wzrosła do 40.) Tekst zaczynał się od słów:

Słowa te nie są moimi, są to słowa Mistrza, który mnie nauczał. Bez niego nie mógłbym niczego dokonać, lecz z Jego pomocą wstąpiłem na Ścieżkę. I ty pragniesz wejść na tę samą Ścieżkę, więc słowa, które do mnie mówił, pomogą i tobie, jeśli im będziesz posłuszny.

Leadbeater nie pokazał notatek, na podstawie których sporządził maszynopis. Wypytywany o całą tę historię Krishnamurti powiedział kiedyś, że sam chciałby wiedzieć, kto jest autorem tekstu. Tak czy inaczej posługiwał się nim nauczając w Benares.