strona główna

Wojciech Sady

Judaizm w epoce hellenistycznej i u zarania Cesarstwa

z: Dzieje religii, filozofii i nauki: od Talesa z Miletu do Mahometa, Marek Derewiecki 2010

1. Rezygnacja Koheleta
2. Judaizm w diasporze egipskiej
3. Filon z Aleksandrii o Bogu, Logosie, aniołach, ludziach i świecie
4. Judaizm w Palestynie: saduceusze, faryzeusze, esseńczycy i inni
5. Żydochrześcijanie: Jehoszua z Nazaretu był Mesjaszem posłanym do Żydów

Cofnijmy się na chwilę o dwa stulecia. Korzystając z religijnej tolerancji panującej w hellenistycznych państwach i uzyskując liczne przywileje jako osadnicy w nowo budowanych miastach, Żydzi chętnie przyjmowali język grecki, wielu czytało arcydzieła helleńskiej literatury i przejmowało kosmopolityczne obyczaje.

1. Rezygnacja Koheleta

Obce wpływy, filozoficzne raczej niż religijne, ujawniły się też w księgach włączonych później do kanonu pism natchnionych, zwłaszcza w spisanej ok. III w. p.n.e. Księdze Koheleta. Motywy stoickie mieszają się w niej z pesymizmem, przechodzącym w rezygnację. Zamiast omówienia, zacytujmy wybrane fragmenty:

Marność nad marnościami, rzekł Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność. Jaką korzyść czerpie człowiek z całej swej pracy, którą wykonuje pod słońcem? Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia jest wiecznie ta sama. (...) Ludzie trudzą się mówieniem, a i tak nikt wszystkiego nie wypowie. Nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho napełni słyszeniem. To, co było, znowu będzie, a co się stało, znowu się stanie, nie ma nic nowego pod słońcem. Gdyby ktoś o czymś rzekł: Oto coś nowego, niech wie, że to już zdarzało się w zamierzchłych czasach. Nikt nie pamięta o tych, którzy kiedyś byli, a i o tych, którzy dopiero będą, też nikt nie będzie pamiętał z potomnych. (...) Ja, Kohelet, byłem królem izraelskim, (...) postanowiłem szczerze poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę – i poznałem, że i to jest pogoń za wiatrem. Bo gdzie jest wiele mądrości, tam jest wielki smutek, a kto pomnaża wiedzę, ten pomnaża cierpienie. (...) A chociaż człowiek mądry ma oczy w głowie, a głupi chodzi w ciemnościach, to jeden los jest im wszystkim pisany. (...) Powiedziałem [więc]: Ech, doświadczę radości i użyję sobie! (...) Dokonałem wielkich dzieł: wybudowałem sobie domy, zasadziłem winnice, założyłem sobie ogrody i parki, (...) kupiłem niewolników i niewolnice, (...) nagromadziłem też sobie srebra i złota, (...) nabyłem śpiewaków i śpiewaczki, miałem także (...) liczne nałożnice (...), nie wzbraniałem memu sercu żadnej radości. (...) Potem przyjrzałem się wszystkim moim dziełom, których dokonały moje ręce i trudowi, który sobie przy tym zadałem i ujrzałem, że to wszystko jest marność i pogoń za wiatrem. (...) Ludzie umierają podobnie jak zwierzęta i wszyscy mają to samo tchnienie. W niczym człowiek nie przewyższa więc zwierząt, a wszystko to marność. Wszystko zmierza do tego samego, wszystko jest z prochu i wszystko w proch się obraca. (...) Potem ujrzałem ucisk, który dzieje się pod słońcem, i łzy uciśnionych, (...) którzy znikąd nie mają pomocy. (...) Dlatego umarłych uważam za szczęśliwszych od jeszcze żyjących, a od nich za szczęśliwszego tego, który wcale się nie urodził, bo nie ujrzał zła, jakie się dzieje pod słońcem. (...) Widziałem ludzi grzesznych, których grzebano z honorami i widziałem sprawiedliwych, którzy (...) poszli w mieście w zapomnienie. (...) Człowiek nie może dojść do sedna spraw, jakie się dzieją pod słońcem, choćby się trudził, nie dotrze. (...) Ten sam los spotyka sprawiedliwego i złoczyńcę, czystego i nieczystego, składającego ofiary i tego, który ofiar nie składa, dobrego i grzesznego, krzywoprzysięzcę i tego, który fałszywej przysięgi się boi. Ze wszystkiego, co dzieje się pod słońcem, najgorsze jest to, że los każdego jest jednaki. (...) Potem wszyscy zstępują do otchłani, [gdzie] nie ma ani działania, ani zamiarów, ani nędzy, ani mądrości.

Pominięto w tym wyborze rozproszone w tekście napomnienia np. „A chociaż grzesznik, który postępuje źle, żyje długo, to ja wiem, że dobrze powodzić będzie się tym, którzy drżą przed Bogiem (...) i jak cień nie będzie żył długo ten, kto Boga się nie boi” – gwałcą one wymowę tekstu i rażą nielogicznością. Wprowadzili je zapewne późniejsi redaktorzy, chcący tekst jakoś obłaskawić, pogodzić z wymogami ortodoksji.

Nawet jednak z tymi dodatkami, dla czytelnika Księgi Koheleta jest jasne, iż była ona – łącznie z Księgą Hioba (zob. § X.7) – wyrazem głębokiego kryzysu judaizmu. W diasporze nie mógł on już pełnić roli religii plemiennej, zagrzewającej – w imię Jahwe – do walki z sąsiadami. Pozbawiony wizji życia po śmierci nie potrafił wyjaśnić, dlaczego pobożnym Żydom nie dzieje się na tej Ziemi lepiej niż tym, który czczą obcych bogów. Zaś w nowej sytuacji kulturowej okazał się niezdolny do udzielenia – pocieszającej – odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne.

Aby judaizm mógł przetrwać, niezbędne stało się włącznie do doktryny nowych elementów. Rozwój poszedł w dwie strony. W Egipcie religia Żydów zaczęła mieszać się z platonizmem. W Mezopotamii trwało przejmowanie wierzeń zaratusztriańskich. Wreszcie te nowe elementy, różnej natury i często nie do pogodzenia, zderzyły się w Palestynie.

2. Judaizm w diasporze egipskiej

W Egipcie istniała milionowa, dobrze prosperująca diaspora. Główne centrum znajdowało się w kosmopolitycznej Aleksandrii, gdzie Żydzi zajmowali dwie spośród pięciu dzielnic. Używali języka greckiego i ulegali wpływom kultury hellenistycznej.

Między trzecim a pierwszym stuleciem p.n.e. sporządzili przekład ksiąg biblijnych na grekę zwany – z powodu legend otaczających pracę tłumaczy – Septuagintą. (Zbiór ten składa się z 46 ksiąg.) Tekst nie uniknął wpływów hellenistycznych: charakterystyczne dla oryginału przedstawienia Boga na podobieństwo człowieka, zastąpiono kategoriami czerpanymi z filozofii greckiej, głównie z platonizmu. Tam, gdzie tekst hebrajski opowiada o tym, jak Mojżesz, Aaron, Nadab, Abihu i siedemdziesięciu innych ze starszyzny „zobaczyli Boga Izraela” [Wyjścia 24,10], czytamy „oglądali miejsce, na którym stał Bóg Izraela”; zamiast „ramienia Jahwe” [Jozuego 4,24] mamy „potęgę Pana”. Zaś w opisie stworzenia świata zamiast „Ziemia była zupełnym pustkowiem” [Rodzaju 1,2], w Septuagincie znajdujemy „Ziemia była niewidzialna i nieuporządkowana”.

Do Septuaginty włączono też księgi napisane od razu po grecku, zapewne w Egipcie: Drugą Machabejską, Barucha i Mądrości (pochodzenie paru innych ksiąg, zachowanych tylko w języku greckim, jest niepewne). Szczególnie ciekawa jest ta ostatnia, zarówno z religijnego, jak i z filozoficznego punktu widzenia.

Choć autor Księgi Mądrości żyjący około 100 r. p.n.e. Żyd z Aleksandrii, odrzuca możliwość osiągnięcia mądrości przez filozofowanie, to z filozofii czerpie słownictwo. Łatwo też wskazać na pokrewieństwa zawartych w księdze idei z platonizmem czy stoicyzmem. Bóg uczynił człowieka na swoje podobieństwo, lecz nie jeśli chodzi o ciało, a o duszę. Bóg jest duchem wszechmocnym, wszechwiedzącym, wszechobecnym, człowiek zaś to dusza uwięziona w ciele, która – jeśli mimo to nie utraci cnoty – wraca do Boga, od którego kiedyś wyszła. Mamy w Księdze Mądrości wyraźną ideę nieśmiertelności – w wersji platońskiej, jako wieczności duszy. Inna analogia z platonizmem to teza o odwiecznym istnieniu materii. Najważniejsze, z uwagi na przyszły bieg wydarzeń, jest to, że w księdze pisze się o Mądrości Bożej w taki sposób, iż można ją niemal oderwać od Boga, uznać za odrębną istotę o charakterze osobowym, a jednocześnie tożsamą Bogu: Słowo Boże lub Syna Bożego, przez którego Bóg stwarza świat.

W ostatnich rozdziałach znajdujemy streszczenie opowieści biblijnych, które autor rozumie jako historię pełnego wyrozumiałości wychowywania Narodu Wybranego przez Mądrość Bożą:

Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem [nie zabijając mieszkańców Kanaanu od razu], że sprawiedliwy powinien być dobrym dla ludzi. I wlałeś synom swym wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie. Jeśli bowiem wrogów swych dzieci, chociaż winnych śmierci, karałeś z taką oględnością i pobłażaniem, dając czas i miejsce, by się od zła odwrócili, z jakże wielką czułością sądziłeś swych synów, których przodkom dawałeś przysięgi i przymierza pełne wspaniałych obietnic. Kiedy nas karcisz, wrogów naszych chłoszczesz tysiąckrotnie, byśmy pamiętali o Twojej dobroci (...) i oczekiwali miłosierdzia, gdy na nas sąd przyjdzie. [Mądrości 12,19-22]

Nawet Mądrość Boża miała, jak widać, stanowić ideologiczny fundament szowinizmu.

Choć aleksandryjscy Żydzi trwali w przekonaniu, że są Narodem Wybranym przez jedynego Boga, to z racji miejsca zamieszkania i odbieranego wykształcenia musieli zająć jakieś stanowisko wobec osiągnięć myśli greckiej. Przeważył wśród nich pogląd, że filozofowie czerpali idee z istniejącego niegdyś przekładu Biblii – i stąd pochodzą podobieństwa między prawdami objawionymi a poglądami Pitagorasa, Platona, Arystotelesa czy stoików. Taki pogląd głosił m.in. Arystobul, aleksandryjski Żyd z II w. p.n.e. W celu zlokalizowania zgodności czy analogii pomiędzy filozofią a judaizmem, trzeba było dokonać zwrotu o decydującym znaczeniu. Język greckich filozofów miał charakter specjalistyczny, język Biblii – nawet Septuaginty – zaś to język potoczny, obfitujący w antropomorfizmy, pełen barwnych opowieści, w którym trudno znaleźć jakieś logiczne wnioskowania czy teoretyczne argumenty. Aby jedno z drugim jakoś porównać, rozwinięto metody alegorycznego rozumienia tekstu. Księgi biblijne, jak powiadano, napisane są językiem dostosowanym do możliwości zwykłego człowieka. Jednak pod powierzchnią „zwykłych” słów i zdań kryje się sens duchowy. Ludzie kompetentni, po przejściu odpowiednich studiów teoretycznych, praktyk przygotowawczych, a może specjalnie predestynowani do tego celu, mogą ów sens odczytać. Taki był program badań pierwszego w dziejach Narodu Wybranego wybitnego filozofa, Filona.

3. Filon z Aleksandrii o Bogu, Logosie, aniołach, ludziach i świecie

Filon z Aleksandrii (ok.25 p.n.e.-ok.50 n.e.) pochodził z rodu kapłańskiego. Jego ojciec, uzyskawszy rzymskie obywatelstwo, osiedlił się w Egipcie. O życiu filozofa nie wiemy nic ponad to, że w 40 r. brał udział w delegacji aleksandryjskich Żydów do cesarza Kaliguli. Natomiast pism jego posiadamy wiele. Najważniejszy jest wielki, alegoryczny komentarz do Księgi Rodzaju, m.in. O stworzeniu świata, Alegorie praw, O gigantach, O rolnictwie, O uprawie, O pijaństwie, O trzeźwości. Inne pisma, m.in. O Dekalogu, wyjaśniają Prawo. Jeszcze inne dotyczą egzegezy i katechezy biblijnej. Mamy też garść pism filozoficznych Filona, mniej twórczych i ciekawych niż teksty religijne.

Studiował zarówno judaizm (Biblię znał chyba tylko w greckim przekładzie), jak i filozofię hellenistyczną. Odnajdując te same prawdy w obu tradycjach, tłumaczył to wpływem Pisma na myślicieli greckich, ale jednocześnie interpretował Biblię alegorycznie, by uzgodnić jej opowieści z twierdzeniami filozofów. Tylko dla prostych ludzi napisano na przykład, że Bóg przechadzał się po raju: Bóg jest duchem, a zatem w zwykłym tego słowa znaczeniu nie może się poruszać. Podobnie biblijną historię Adama i Ewy odczytywał Filon jako alegoryczne przedstawienie stworzenia ludzkiej duszy wraz z rozumem, zmysłami i pożądaniem, upadku rozumu zwiedzionego przez rozkosz i poddanie go porządkowi cielesnemu, a wreszcie jako symboliczne wskazanie drogi powrotu do stanu pierwotnego.

Bóg jest czystym bytem – pisał Filon za filozofami raczej niż za autorami biblijnymi – absolutnie prostym i wolnym, samoistnym, a przy tym całkowicie transcendentnym, pozaczasowym i pozaprzestrzennym, tak całkowicie, że nie można o nim powiedzieć nawet, iż jest dobry czy piękny. Do tych platońsko-arystotelesowskich określeń dodawał przejęte z Biblii – a tradycji filozoficznej obce – przekonanie, że Bóg jest osobą, o wszystkim, co się w świecie dzieje wie i co jakiś czas w bieg dziejów dobrowolnie ingeruje.

Świat materialny jest przeciwieństwem Boga. Materia jest zła. Jest – w sensie Arystotelesa – potencją, czymś, z czego można dopiero coś ukształtować. Nie jest stworzona, istniała zawsze. Wszystko to razem prowadziło do tezy, iż to nie Bóg materię uformował. Jako stwórca potrzebny był byt pośredni między Bogiem a światem – i Filon znalazł go z jednej strony w platonizmie, a z drugiej w tej judaistycznej tradycji, której wytworem była Księga Mądrości. Bóg – zgodnie z tradycją biblijną, lecz chyba nie z filozoficzną – myśli, a jego myśli są poza przestrzenią i czasem. Są zatem niezmienne, mają charakter idei Platona. Idee jako myśli Boga pośredniczą między Bogiem a światem, są Mocą, która z bezkształtnej materii tworzy powstające i ginące rzeczy.

Zbiór myśli bożych, wyposażonych w zdolność stwarzania, określał Filon, za Heraklitem i stoikami, mianem Logosu. Pisząc o stosunku Logosu do Boga popadł w podobne dylematy, jak wcześniej Zaratusztra określający stosunek Ahura Mazdy do Spenta Mainju, a później pisarze chrześcijańscy próbujący rozumowo wyjaśnić dogmat Trójcy. Często pisze o Logosie jako o aspekcie Boga, najwyższej spośród jego Mocy, czymś, co z Bogiem stanowi jedno. W innych miejscach odrywa Logos od Źródła, czyniąc z niego pierworodnego Syna Bożego, odrębne bóstwo czy archanioła. I tak, kiedy patriarchowie spotykali, według świadectwa Biblii, anioła Jahwe, był to właśnie Logos, pośrednik między Bogiem a światem.

Jeszcze bliżej świata są aniołowie („zwiastuni”), opisywani w jednych miejscach jako działania Logosu, a w innych jako byty od Logosu odrębne, jego słudzy i wysłannicy. Jedne przebywają na gwiazdach, inne w atmosferze. Te ostatnie, przyciągane przez świat zmysłowy, niekiedy wcielają się i stają ludźmi. Jest to jednak rezultat ich własnej, wolnej decyzji.

Nasze anielskie dusze, uwięzione w ciałach, tracą kontakt z Bogiem – i dlatego Filon o ciele pisze jako o grobie, wstrętnym lochu, trupie. Ostatecznym celem życia jest wyzwolenie duszy z więzów ciała. Osiąga się to dzięki połączeniu w stanie ekstazy jej boskiej części, rozumu, z Bytem Jedynym. Przestrzeganie nakazów Prawa mojżeszowego, ale też uprawianie nauki i filozofii, uważał Filon za stopnie przygotowawcze do przeżycia ekstazy mistycznej.

4. Judaizm w Palestynie: faryzeusze, saduceusze, esseńczycy i inni

Wydarzenia, które miały zdecydować o dalszej ewolucji judaizmu, a także o religijnej sytuacji w skali globalnej, rozegrały się w Palestynie.

Nasza wiedza o dziejach Izraela w tej epoce pochodzi z tylko jednego, za to bardzo obszernego i dobrze udokumentowanego źródła, jakim są dzieła żydowskiego historyka Józefa Flawiusza (37-ok.95): Dawne dzieje Izraela, Dzieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom, Przeciw Apianowi, Autobiografia.

Po rozpadzie państwa Aleksandra Wielkiego, Palestyna znalazła się najpierw w obrębie państwa Ptolemeidów, potem Seleucydów. Nastąpił okres względnego spokoju i dobrobytu. Bliźniacze Księgi Machabejskie (druga z nich napisana po grecku) opowiadają o wydarzeniach w Palestynie w połowie II w. p.n.e. Usiłowano wtedy złamać opór Żydów przeciw hellenizacji, m.in. przez wprowadzenie do Świątyni kultu Zeusa. W rezultacie wybuchło zwycięskie powstanie, dowodzone przez kapłański ród Machabeuszy – i przez następne sto lat istniało niepodległe państwo żydowskie. (Wydarzenia te upamiętnia święto Chanuki, podczas którego w kolejne wieczory zapala się w drzwiach lub w oknie coraz więcej świec, od jednej do ośmiu ostatniej nocy.)

Po roku 63 p.n.e. kraj znalazł się w orbicie wpływów rzymskich. Rzymianie utworzyli na tym obszarze pas buforowy krajów, którym przyznawano mniej lub dalej idącą autonomię w zamian za łagodzenie militarnych uderzeń ze wschodu. Wykorzystując dobrą koniunkturę, Herod Wielki, mianowany w 40 r. p.n.e. przez senat rzymski królem Judei, zapewnił swemu krajowi świetność. Założył kilka nowych miast, wzniósł potężne twierdze (w tym słynną później Masadę), zbudował powszechnie podziwiany port w Cezarei. Wreszcie – aby uporać się z dotkliwym w Jerozolimie bezrobociem – nakazał budowę nowej, wspaniałej Świątyni (w mieście, liczącym 25 tysięcy mieszkańców, liczba zatrudnionych przy budowie przekraczała 10 tysięcy). Wysokie podatki związane z wielkimi budowami, niepewne pochodzenie i uleganie kosmopolitycznym wpływom, wywoływały jednak w stosunku do Heroda powszechną niechęć. (Z przeciwnikami rozprawiał się krwawo, jest jednak nieprawdopodobne, aby nakazał rzeź niemowląt, o co oskarża go autor Ewangelii Mateusza.)

Palestyna dzieliła się w owym czasie na trzy części. Na zachód od Morza Martwego, wokół Jerozolimy, leżała pustynna Judea. Na północy, wokół Jeziora Genezaret, rozciągała się obfitująca w żyzne ziemie Galilea. Pomiędzy nimi, na zachód od rzeki Jordan, leżała Samaria, kraina, w której przeważali Samarytanie. Żydów mieszkało w Palestynie ok. sześćset tysięcy (w całym Cesarstwie żyło ich parę milionów). Większość mieszkańców mówiła po aramejsku, elity posługiwały się też greką. Hebrajskiego używano jedynie w celach obrzędowych.

Po śmierci Heroda w 4 r. p.n.e. niepokoje społeczne gwałtownie wzrosły. Zapobiegając buntom, namiestnik rzymski Kwiryniusz pozbawił w 6 r. n.e. Palestynę resztek autonomii. Potem zarządził spis ludności w celu zorganizowania poboru podatków. Wywołało to wybuch, krwawo stłumionego, powstania pod wodzą Judy Galilejczyka.

W owym czasie na terenie Palestyny działało ponad dwadzieścia rozmaitych ugrupowań religijnych. Dwa z nich odgrywały rolę szczególną.

Stronnictwo faryzeuszy powstało w połowie II w. p.n.e., na przełomie er liczyło ok. 6000 członków. Byli związani z rabinami, a zatem skupiali się raczej wokół synagog niż Świątyni. W rezultacie utrzymywali żywe kontakty z diasporą. Przyjmowali, często nie zdając sobie chyba sprawy z ich pochodzenia, nowe idee. Wierzyli w anioły i diabły, a przede wszystkim w zmartwychwstanie i Sąd Ostateczny (w obu wypadkach mógł przejawiać się wpływ zaratusztryzmu, importowany za pośrednictwem diaspory mezopotamskiej). Dzielili się na dwa zasadnicze odłamy.

Zwolennicy rabbiego Szammaja głosili potrzebę przestrzegania Prawa w jego postaci spisanej, starali się też zachowywać ustalone przepisy rytualne i utrzymywać skrajną czystość kultową. Judaizm uważali za religię Żydów i nikogo więcej.

Ci, którzy szli za rabbim Hillelem (zm. ok. 10 r. n.e.), próbowali dostosowywać Prawo do zmieniających się warunków życia, w związku z czym rozwinęli tradycję przekazywanych ustnie zasad postępowania, tzw. halachę. Z tej szkoły pochodzi zdanie, które Jezus wypowiada w Ewangelii Marka: „to nie człowiek jest dla szabatu, ale szabat dla człowieka”. Sam Hillel streszczał Torę w formule antycypującej kategoryczny imperatyw moralny Kanta: „Nie czyń bliźniemu tego, czego sam nienawidzisz”. Jego uczniowie, włączając się w nurt uniwersalistycznych nauk Deuteroizajasza, prowadzili akcje misyjne wśród nie-Żydów. Nawróconych przyjmowano do synagogi, przyznając im status pośredni między Żydami a poganami.

Stronnictwo saduceuszy tworzyły w Jerozolimie wpływowe rody kapłańskie. W czasach braku własnego rządu, pełnili rolę nieformalnego przedstawicielstwa Żydów w stosunku do Rzymian. Przysługiwało im prawo poboru podatków, z czego czerpali znaczne zyski. Choć w życiu świeckim łatwo przyjmowali idee hellenistyczne, to odrzucali wszelkie nowości religijne, przede wszystkim nie wierzyli w życie pośmiertne, a także w anioły i diabły. Opierali się wyłącznie na Pięcioksięgu. Zadowoleni ze swej uprzywilejowanej pozycji, głosili potrzebę bezwzględnego posłuszeństwa Prawu mojżeszowemu, interpretowanemu tak, aby zapewnić trwałość ich teokratycznym rządom. Świadomi, że powstanie niepodległościowe jest skazane na klęskę, a na naród sprowadzi olbrzymie nieszczęścia, czynili wszystko, co mogli, aby jego wybuchowi zapobiec.

Głównym przedmiotem troski saduceuszy było stronnictwo zelotów, założone przez weteranów powstania z 6 r. n.e. Jego działalność bezpośrednio wiązała się z powszechnymi w tym okresie oczekiwaniami mesjańskimi. Krążyły mianowicie wśród Żydów opowieści o tym, że wkrótce Bóg ześle Pomazańca (aramejskie Mesjasz, greckie Chrystus), aby przywrócił państwo Izraelowi i zaprowadził sprawiedliwe rządy. Oczekiwania takie były powszechne wśród prostego ludu, padającego wciąż ofiarą walk i chciwości możnych tego świata. Na Mesjasza oczekiwali też faryzeusze, choć nic prawie w ich życiu z tego nie wynikało. Zeloci najwyraźniej chcieli przyjście Mesjasza przyspieszyć przez wywołanie zbrojnego buntu przeciw panowaniu rzymskiemu. Wielu miało nadzieję, że Mesjaszem okaże się któryś z nich. Gdy bunty z 15 i 30 r. zostały krwawo stłumione, niektórzy podjęli działalność terrorystyczną jako sykariusze, skrytobójczo usuwający swych przeciwników politycznych.

Wiele emocji – z uwagi na oczywiste podobieństwa z wczesnym chrześcijaństwem – wzbudziło odkrycie w 1947 r. w Qumran, nad Morzem Martwym, pism esseńczyków. Józef Flawiusz porównywał ich do pitagorejczyków (zaś faryzeuszy do stoików). Powstali zapewne w połowie II w. p.n.e. z grupy kapłanów zbuntowanych przeciw zanieczyszczeniu kultu w Świątyni, dowodzonej przez tajemniczego Nauczyciela Sprawiedliwości. Podobno ich przywódca cierpiał prześladowania, a może poniósł śmierć męczeńską. Oczekiwali, że Nauczyciel Sprawiedliwości w czasach ostatecznych zmartwychwstanie – jako Mesjasz Dawida, poprzedzony Mesjaszem Aarona – aby osądzić narody i zbawić wybranych.

W ich przypadku wpływy zaratusztryzmu są najwyraźniejsze. Nie chodzi tylko o wiarę w zmartwychwstanie i nadejście, przed dniem Sądu, Zbawiciela. Nauczali, że światem rządzą dwa duchy: duch dobra, prawdy i światła, oraz duch zła, fałszu i mroku. O sobie pisali jako o synach światłości, ludzi innych narodowości, a nawet pozostałych Żydów, nazywali synami ciemności – i, oczekując własnego zbawienia, wszystkich innych skazywali chyba na unicestwienie lub wieczne potępienie. Przygotowywali plany ostatecznej wojny, w której oczyszczony Izrael raz na zawsze pokona, pod wodzą Syna Światłości i esseńskich kapłanów, wszystkich pogan.

Sposobiąc się do walki, mieszkali w klasztorach, gdzie cała własność była wspólna, a małżeństwa zawierano rzadko i tylko w celach prokreacyjnych. W Qumran przebywało ich około dwustu, drugie tyle rozproszonych było w Palestynie i poza nią. Podobnie jak zaratusztrianie, ogromną wagę przywiązywali do czystości, starali się nie dotykać niczego skalanego, wciąż zażywali rytualnych kąpieli i zmieniali stroje na świeżo wyprane. Nowo przyjmowanych – o ile pomyślnie przeszli roczny okres próbny – poddawano obrzędowi chrztu (polegającemu, na co wskazuje samo znaczenie słowa, na całkowitym zanurzeniu w wodę). Po próbach trwających kolejny rok dopuszczano ich do centralnego obrzędu, czyli posiłku z chleba i wina, które główny kapłan błogosławił i spożywał jako pierwszy.

Zdecydowaną większość mieszkańców Palestyny stanowił, jak zawsze, zwykły lud, skazany na ciężką pracę dla zdobycia chleba powszedniego i żyjący w wiecznej niepewności. Zrujnowany przez wielkie budowle Heroda, podatki płacone Rzymianom i saduceuszom, a także przez częste w owym czasie klęski żywiołowe, stanowił naturalne zaplecze dla radykalnych ruchów religijno-społecznych. Chętnie słuchano samozwańczych proroków, zapowiadających a to rychłe wyzwolenie, a to koniec świata. Co jakiś czas rozchodziły się pogłoski o pojawieniu się Pomazańca.

2. Żydochrześcijanie: Jehoszua z Nazaretu był Mesjaszem posłanym do Żydów

Około 30 r. n.e. w Jerozolimie pojawiła się grupa prostych ludzi, przybyłych z Galilei, którzy w Świątyni i na ulicach miasta zaczęli głosić, iż Mesjasz już przebywał wśród ludu Izraela. Na imię miał Jehoszua (Joszue), pochodził z galilejskiego miasteczka Nazaret. Swoi go nie poznali, a nawet doprowadzili do tego, że został ukrzyżowany przez żołnierzy rzymskich. Jednak Bóg wskrzesił Jehoszuę z martwych. Przewodniczyli tej grupie Jakub brat Jehoszui, Szymon zwany Piotrem i Jan. Określa się ich mianem żydochrześcijan (judeochrześcijan).

Jeśli Mesjasz miał więcej uczniów (dwunastu, a może siedemdziesięciu), to niczego o ich losach nie wiemy. Nie wiemy też, czego nauczali pierwsi żydochrześcijanie. Należące dziś do Nowego Testamentu listy, tradycyjnie im przypisywane: List Jakuba, Pierwszy i Drugi List Piotra, Pierwszy, Drugi i Trzeci List Jana, powstały najprawdopodobniej ok. 100 r. lub później, dziesiątki lat po śmierci rzekomych autorów. Jedyna relacja o ich działalności, jaką posiadamy, zawarta jest w Dziejach Apostolskich. Jest jednak mało wiarygodna: spisał ją człowiek pozostający wobec Jakuba, a także Piotra, w opozycji, a zarazem próbujący zamazać różnice dzielące istniejące wówczas odłamy chrześcijaństwa. Być może z kręgów żydochrześcijan pochodzi tzw. źródło Q: domniemany zbiór mów Jezusa, włączony częściowo do Ewangelii Mateusza i Ewangelii Łukasza. Sporo wiemy o żydochrześcijanach z pism ojców Kościoła, najwcześniejsze z nich jednak pochodzą z III w., kiedy podzieleni na wiele odłamów szybko tracili znaczenie, a ich poglądy mogły odbiec od nauczania Jakuba, Piotra i Jana.

Żydochrześcijanie głosili, jak powiedziano, że Jehoszua był Mesjaszem. Nie ma podstaw, by sądzić, iż uznawali go za wcielonego Boga. W każdym razie ebionici – odłam żydochrześcijan działający do V w. – uważali Jezusa za człowieka usynowionego przez Boga w chwili chrztu, twierdzili też, że posiadał ludzkiego ojca. Mieli go chyba za proroka równego Mojżeszowi, który przyszedł, aby odnowić Torę. Zachowywanie Prawa mojżeszowego, z obrzezaniem i świętowaniem szabatu włącznie, uważali za konieczny warunek zbawienia.

Wszystko wskazuje na to, że według pierwszych żydochrześcijan Mesjasz posłany został tylko do Żydów. Poza wątpliwą – w świetle listów Pawła – relacją z Dziejów Apostolskich [10-11], nic nie świadczy o tym, aby Piotr bądź któryś z jego towarzyszy mieli prowadzić misje wśród pogan. Od nawróconych Żydów wymagali przestrzegania Prawa. Co szczególnie interesujące, centrum ich działalności stanowiła Świątynia jerozolimska. Saduceusze ich tolerowali, acz nie bez podejrzliwości, prowadzącej czasem do ograniczonych represji.

Ich przywódcą był, jak się wydaje, Jakub brat Pana. Jednak na kartach Dziejów Apostolskich główne mowy wygłasza Piotr [2,14-36; 3,12-26], on też czyni cuda, uzdrawiając chorych, a nawet wskrzeszając zmarłą dziewczynę. Niekiedy cuda przybierały formę drastyczną:

Rzesza tych, którzy uwierzyli, miała jedno serce i jedną duszę, a nikt nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. (...) Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, gdyż właściciele ziemi lub domów sprzedawali je, a pieniądze uzyskane ze sprzedaży składali u stóp apostołów. Rozdzielano je wszystkim według potrzeb. (...) Pewien zaś człowiek o imieniu Ananiasz, wraz z żoną Safirą, sprzedał posiadłość i za wiedzą żony odłożył sobie część uzyskanych pieniędzy, a resztę przyniósł i złożył u stóp apostołów. I rzekł Piotr: Ananiaszu, czym wypełnił szatan twe serce, że okłamałeś Ducha Świętego i odłożyłeś sobie część pieniędzy? (...) Ananiasz zaś słysząc te słowa padł i wyzionął ducha. (...) Po trzech godzinach nadeszła też jego żona, nie wiedząc, co się stało. I rzekł do niej Piotr: Powiedz, czy za tyle sprzedaliście ziemię? Ona zaś odparła: Tak, za tyle. A Piotr do niej: Dlaczego zmówiliście się, aby wystawiać na próbę Ducha Pana? (...) I upadła zaraz u jego stóp i wyzionęła ducha. [Dzieje Apostolskie 4,32-5,10]

Jest to zjawisko znane w socjologii sekt religijnych: przywódcy przejmują od członków grupy cały majątek, sprawują nad nimi pełną kontrolę, a łamiących dyscyplinę – zwłaszcza w sytuacjach zagrożenia – terroryzują, a niekiedy zabijają.

Zrazu Jakub, Piotr i Jan prowadzili swoją działalność bez przeszkód. Gdy jednak pojawili się nawróceni Żydzi z hellenistycznej diaspory, którzy zanegowali rolę Świątyni i nawoływali do zmiany Prawa w duchu Jezusowego Kazania na Górze, wybuchł konflikt, w który wtrącili się kapłani. Przywódca hellenistów, Szczepan, został z rozkazu Sanhedrynu ukamienowany, a żydochrześcijan wypędzono z miasta na tereny wiejskie. Apostołom pozwolono jednak pozostać w Jerozolimie. Według Dziejów Apostolskich, mieli dostęp do Świątyni jeszcze około 60 r. Kilka lat wcześniej Piotr przeniósł się do Antiochii, a wyłącznym przywódcą zboru w Jerozolimie został Jakub. O ich dalszych losach opowiemy poniżej.

 

strona główna