DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI

indeks  |  antologia religijna  |  antologia filozoficzna  |  filozofia nauki

Wojciech Sady: wykłady

 

Wojciech Sady

Apostoł Narodów Paweł z Tarsu

z: Dzieje religii, filozofii i nauki: od Talesa z Miletu do Mahometa, Marek Derewiecki 2010

1. Paweł z Tarsu: Jezus był Pomazańcem posłanym do wszystkich narodów
2. Paweł o Bogu i Synu Boga
3. Wiara zamiast Prawa
4. Odkupienie przez śmierć i wskrzeszenie Jezusa
5. Społeczność zwołanych w oczekiwaniu na królestwo Boga

1. Paweł z Tarsu: Jezus był Pomazańcem posłanym do wszystkich narodów

Saul (Szaweł) urodził się ok. 10 r. w Tarsie, wielkim kosmopolitycznym tyglu, gdzie obok siebie żyli Hellenowie, Żydzi i inne narody. W jaki sposób jego rodzice – faryzeusze, utrzymujący się z wytwarzania wyrobów z koziej sierści – otrzymali obywatelstwo rzymskie, nie wiadomo. Żarliwy wyznawca judaizmu, chyba już w domu rodzinnym opanował grekę, hebrajski i aramejski.

W Jerozolimie był uczniem Gamaliela, wnuka i następcy rabbiego Hillela, inicjatora liberalnego – gotowego do rewizji Prawa i prowadzenia misji wśród pogan – skrzydła faryzeizmu. Obecny przy śmierci Szczepana, pilnował płaszczy tych, którzy ciskali kamienie. Potem przyłączył się do grona prześladowców żydochrześcijan. Gdy dowiedział się, że ta sekta pojawiła się w Damaszku, ruszył do walki z nią. Był, według niepewnych szacunków, rok 38. W najśmielszych snach nie mógł przypuścić, dokąd go ta wyprawa zawiedzie.

Gdy zbliżał się do Damaszku, oślepiła go nagle światłość z nieba. Upadłszy na ziemię usłyszał mówiący do niego głos: Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? Zapytał: Kim jesteś, Panie? Ten zaś: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Ale wstań i wejdź do miasta, a tam ci powiedzą, co masz czynić. [Dzieje Apostolskie 9,3-6]

W ciągu paru chwil Saul przeobraził się z prześladowcy w największego z apostołów. Używał odtąd greckiej wersji swego imienia: Paulos, w spolszczeniu: Paweł.

O działalności nauczycielskiej Pawła z Tarsu opowiadają Dzieje Apostolskie, napisane między 70 a 100 r. n.e. Nawet jeśli faktycznie ich autorem był jeden z jego towarzyszy, to spisując tę historię po śmierci mistrza wiele idealizował, posługiwał się też pewnymi tradycyjnymi wzorcami narracyjnymi; w rezultacie jego opowieść nie może być przyjmowana bezkrytycznie. Zwłaszcza dlatego, że w wielu miejscach nie zgadza się z autobiograficznymi wzmiankami rozproszonymi w pismach samego Pawła. Najwcześniejsze z nich to napisany ok. 50 r. Pierwszy list do Tesaloniczan. O parę lat późniejsze są Pierwszy list do Koryntian, List do Galatów oraz Drugi list do Koryntian. Około 58 r. powstał najważniejszy wśród wszystkich, List do Rzymian. Chyba z początku lat sześćdziesiątych pochodzi List do Filipian (oraz króciutki, napisany w sprawie prywatnej, List do Filemona). Tradycja przypisuje Pawłowi autorstwo jeszcze sześciu lub siedmiu listów, ich autorstwo jest jednak wątpliwe i w tym opracowaniu zostaną one pominięte.

Sam Paweł o swym nagłym nawróceniu w drodze do Damaszku w listach nie wspomina. Mamy jedynie tajemnicze wyznanie:

Znam człowieka w Pomazańcu, który przed czternastu laty – czy w ciele, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie – został porwany aż do trzeciego nieba. I znam takiego człowieka – czy w ciele, czy bez ciała, nie wiem, Bóg wie – który został porwany do raju i usłyszał niewyrażalne słowa, których człowiekowi nie wolno wypowiadać. (...) Dlatego, abym się nie pysznił, w moje ciało został wbity kolec, zwiastun Szatana, aby mnie policzkował, abym się nie pysznił. Trzy razy prosiłem Pana, aby to ode mnie odstąpiło; i powiedział mi: Wystarcza ci moja łaska, bo moc w bezsile dojrzewa. [II do Koryntian 12,2-9]

Potem Paweł udał się do Arabii, nie wiadomo jednak ani gdzie, ani co tam porabiał.

Według Dziejów Apostolskich, miał wrócić do Jerozolimy zaraz po cudownym nawróceniu, tam jednak żydochrześcijanie obawiali się go, a nawet usiłowali zabić. Dlatego apostołowie – z którymi pojednał się dzięki pośrednictwu niejakiego Barnaby – odesłali go do Tarsu. Stamtąd przeniósł się do wielkiego centrum kultury hellenistycznej, kilkusettysięcznej Antiochii. Utrzymywał się zrazu z szycia namiotów. Wcześniej dotarli tam, chroniąc się przed prześladowaniami, hellenistyczni żydochrześcijanie i założyli kościół, który przyciągnął wielu Greków. W tym środowisku Paweł – który już wcześniej, jako liberalny faryzeusz, był przygotowany do prowadzenia misji wśród pogan – podjął działalność nauczycielską. To grono, od greckiego Christos (= „Pomazaniec”), po raz pierwszy nazwano „chrześcijanami”.

Wreszcie Paweł przybył do Jerozolimy, z pieniędzmi zebranymi na wsparcie tamtejszej wspólnoty.

Następnie po trzech latach wstąpiłem do Jerozolimy, by poznać Kefasa [Piotra] i zatrzymałem się u niego piętnaście dni. Żadnego innego z apostołów nie widziałem, poza Jakubem bratem Pana. [do Galatów 1,18-19]

Zaraz potem, w towarzystwie Barnaby, wyruszył w pierwszą podróż misyjną, najpierw do Syrii, a potem, przez Cypr, do Azji Mniejszej. Gdy jego nauczanie zostało odrzucone przez Żydów, dokonał się zwrot o rewolucyjnym znaczeniu:

Żydzi (...) bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. Wtedy Paweł i Barnaba odpowiedzieli otwarcie: Słowo Boga najpierw musiało być ogłoszone wam, skoro jednak je odrzucacie i macie się za niegodnych wiecznego życia, przeto zwracamy się do pogan. (...) Gdy poganie to usłyszeli, radowali się i oddawali chwałę Słowu Pana, a ci, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. [Dzieje Apostolskie 13,45-48]

Od tej pory Paweł szybko zaczął zasługiwać na miano Apostoła Narodów.

Można podejrzewać, że wielu z tych, którzy przyjęli nauczanie Pawłowe, wcześniej sympatyzowało z judaizmem. Teraz uwierzyli, że Jezus był Pomazańcem. Paweł, w zgodzie z tradycją liberalnego faryzeizmu, nie wymagał od nich przestrzegania rytualnych przepisów Prawa mojżeszowego. Nie musieli poddawać się obrzezaniu, przestrzegać zakazów dietetycznych, powstrzymywać się od wykonywania w szabat pracy.

Wybuchły gorące spory, czy w ogóle prowadzić misje wśród pogan, a jeśli tak, to czy mają oni przestrzegać Prawa. Wreszcie Paweł pojawił się ok. 49 r. w Jerozolimie, aby przedstawić swoje stanowisko oponentom:

Po czternastu latach znów wstąpiłem z Barnabą do Jerozolimy, (...) wstąpiłem zaś według objawienia i wyłożyłem im, na osobności tym znaczniejszym, dobrą nowinę, którą głoszę wśród pogan, (...) nie bacząc na fałszywych braci, którzy na nieszczęście przyszli, aby przyjrzeć się naszej wolności, jaką mamy w Pomazańcu i pogrążyć nas w niewolę. Nie ustąpiliśmy jednak ani na chwilę ich żądaniom i nie poddaliśmy się, aby prawda dobrej nowiny przetrwała wśród was. Ci znaczniejsi zaś (…) niczego mi dodatkowo nie narzucili. Wręcz przeciwnie, gdy ujrzeli, że mnie zostało powierzone [głoszenie] dobrej nowiny wśród nieobrzezanych, tak jak Piotrowi wśród obrzezanych (...) i poznawszy okazaną mi łaskę, Jakub i Kefas [Piotr] i Jan, ci uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawice na znak wspólnoty, byśmy poszli do pogan, oni zaś do obrzezanych. [do Galatów 2,1-9]

Łukasz opisując w 15 rozdziale Dziejów Apostolskich spotkanie Jerozolimskie stara się pomniejszać konflikty między oboma odłamami rodzącego się chrześcijaństwa. Konflikt trwał jednak dalej. Tym bardziej, że Paweł coraz wyraźniej głosił nie tylko, że Prawo już nie obowiązuje, bowiem zastąpiła je wiara w Jezusa Pomazańca. Nauczał też – co w jeszcze większym stopniu mogło budzić sprzeciw jego rodaków – że odtąd Żydzi tracą status Narodu Wybranego:

Do czasu przyjścia wiary strzegło nas Prawo. Byliśmy zamknięci aż do czasu objawienia wiary. Tak więc Prawo było naszym wychowawcą do Pomazańca (...). Gdy zaś wiara nadeszła, nie jesteśmy już poddani wychowawcy. Wszyscy bowiem jesteście synami Boga przez wiarę w Jezusa Pomazańca. (…) nie ma odtąd Żyda ani Greka, niewolnika ani wolnego, mężczyzny ani kobiety, bowiem wszyscy jesteście jednym w Jezusie Pomazańcu. A jeśli należycie do Pomazańca, to jesteście potomstwem Abrahama i według obietnicy dziedzicami. [do Galatów 3,23-29]

Nie wszyscy bowiem, którzy [pochodzą] z Izraela, są Izraelem. Nie dlatego, że są potomstwem Abrahama, są dziećmi (...). To znaczy, nie dzieci ciała są dziećmi Boga, ale dzieci obietnicy uznane są za potomstwo. [do Rzymian 9,6-8]

Piotr – bardziej skłonny do ugody – tracił, jak się wydaje, wpływy w Jerozolimie na rzecz Jakuba, wreszcie przeniósł się po 50 r. do Antiochii. Jego chwiejna postawa i tam doprowadziła do konfliktu. Łukasz bagatelizuje tę historię, lecz Paweł pisze:

Gdy zaś Kefas [Piotr] przybył do Antiochii, przeciwstawiłem mu się otwarcie, bo był winien. Zanim bowiem przybyli niektórzy od Jakuba, jadał razem z [nawróconymi] poganami, kiedy zaś przybyli, usunął się i unikał pogan w obawie przed obrzezanymi. I popadli w obłudę pozostali Żydzi, tak że i Barnaba uległ ich obłudzie. [do Galatów 2,11-13]

Chyba zaraz potem Paweł wyruszył w drugą podróż misyjną, w trakcie której dotarł do Grecji. Podczas pobytu w Atenach doszło do konfrontacji apostoła z filozofami:

Czekając na nich w Atenach, Paweł oburzał się w duchu na widok miasta pełnego wizerunków [bóstw]. Rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z czczącymi [Boga], a także co dzień na agorze z tymi, których tam spotykał. Niektórzy zaś z filozofów epikurejskich i stoickich ścierali się z nim. Jedni mówili: Co chce powiedzieć ten ćwierkacz? Inni zaś: Zdaje się, że jest zwiastunem obcych bogów. (...) Chwycili go i zaprowadzili na Areopag, mówiąc: Czy możemy dowiedzieć się, co to za nowa nauka, którą głosisz? (...) A wszyscy Ateńczycy i przebywający tam cudzoziemcy na nic innego nie mieli tyle czasu, co na opowiadanie i słuchanie czegoś nowego. A Paweł, stanąwszy pośrodku Areopagu, rzekł: Ateńczycy, widzę, że jesteście ludźmi nader pobożnymi. Gdy bowiem przechodziłem i oglądałem przedmioty waszej czci, znalazłem też ołtarz, na którym było napisane: Nieznanemu Bogu. Otóż ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, będąc panem nieba i ziemi, (...) daje wszystkim życie i oddech i wszystko. On także z jednego [człowieka] wywiódł wszystkich ludzi, (...) aby szukali Boga, czy to nawet dotknęli Go po omacku i znaleźli, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas. (...) Nie zważając więc na czasy niewiedzy, Bóg teraz nakazuje ludziom, aby wszyscy wszędzie zmienili myślenie. Wyznaczył bowiem dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądził zamieszkaną ziemię przez człowieka, którego ustanowił, uwierzytelniając to wobec wszystkich przez wskrzeszenie go z martwych. Usłyszawszy zaś o wskrzeszeniu z martwych, jedni drwili, drudzy zaś rzekli: Posłuchamy cię o tym innym razem. [Dzieje Apostolskie 17,16-32]

Dla epikurejczyków zapowiedź Dnia Sądu i wskrzeszenia umarłych była czystym nonsensem. Część ateńskich stoików w owym czasie głosiła, że (materialna) dusza ginie wraz z ciałem, inni, ulegając wpływowi platonizmu, utożsamiali zbawienie z wyzwoleniem duszy z więzów ciała – im nauka o wskrzeszeniu ciał wydawała się zapewne jeszcze większym głupstwem. Najwyraźniej ta nieszczęsna konfrontacja zdecydowała o nieprzyjaznym stosunku Apostoła Narodów do filozofii:

Słowo bowiem o krzyżu jest głupotą dla tych, którzy dają się gubić, natomiast dla nas, którzy dajemy się zbawiać, jest mocą Boga. Napisano bowiem: Zgubię mądrość mądrych i zrozumienie rozumnych odrzucę. Gdzie mędrzec? Gdzie uczony w piśmie? Gdzie badacz tego wieku? Czyż Bóg nie uczynił głupotą mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w Jego mądrości, spodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupotę głoszenia słowa. Toteż gdy Żydzi domagają się znaków, a Grecy poszukują mądrości, to my głosimy Pomazańca ukrzyżowanego, zgorszenie dla Żydów, a głupotę dla pogan; dla samych zaś powołanych, zarówno Żydów, jak i Greków, Pomazańca, moc Boga i mądrość Boga. [I do Koryntian 1,18-24]

Około 53 r. Paweł wyruszył, wraz z gronem współpracowników, w trzecią podróż misyjną. Przez dwa lub trzy lata przebywał w Efezie – i wtedy chyba napisał oba Listy do Koryntian i List do Galatów. W Koryncie natomiast powstał List do Rzymian. W listach zawarł swoje nauczanie, ale też służyły mu one jako oręż w walce o prawo do miana apostoła – którego odmawiali mu żydochrześcijanie. Jest apostołem nie z ustanowienia ludzkiego, ale za sprawą łaski otrzymanej od Boga:

A oświadczam wam, bracia, że dobra nowina, którą głoszę jako dobrą nowinę, nie jest dziełem ludzkim, nie przejąłem jej bowiem od jakiegoś człowieka ani mnie jej nie nauczono, ale [otrzymałem ją] przez objawienie Jezusa Pomazańca. Słyszeliście bowiem o tym, jak niegdyś, wyznając judaizm, zaciekle prześladowałem społeczność zwołanych Boga i niszczyłem ją, przewyższając pod tym względem swych rówieśników, fanatyczniej od nich wyznając ojczyste przekazy. Gdy zaś spodobało się Bogu, który powołał mnie przez swą łaskę nim jeszcze oddzielił mnie od łona mej matki, objawić we mnie swego syna, abym wśród pogan głosił o nim dobrą nowinę, wtedy niczego nie dodałem ciałem i krwią, ani nie poszedłem do Jerozolimy do tych, którzy byli apostołami przede mną, ale poszedłem do Arabii i znowu wróciłem do Damaszku. [do Galatów 1,11-17]

Wielu, fałszywych w ocenie Pawła, apostołów występowało przeciw niemu:

Jeśli bowiem przychodzi ktoś, kto zwiastuje innego Jezusa, a nie tego, którego myśmy zwiastowali, lub gdy bierzecie innego ducha, któregoście nie wzięli, lub inną dobrą nowinę, której nie przyjęliście, znosicie to chętnie. Uważam, że wcale nie jestem gorszy od tych wielkich apostołów, jeśli zaś prostak słowem, to nie poznaniem. (...) Hebrajczykami są? Ja też. Izraelitami są? Ja też. Nasieniem Abrahama są? Ja też. Sługami Pomazańca są? Ja też. Mówię jak szalony, ja tym bardziej: więcej pracowałem, więcej w więzieniach, częściej chłostany, po wielokroć umierałem. (...). Pięciokrotnie zostałem przez Żydów wychłostany, raz mnie kamienowano, trzy razy rozbił się ze mną okręt (...). Jeśli trzeba się chełpić, będę się chełpił swą bezsiłą. [II do Koryntian 11,4-30]

Usilnie zabiegał – na próżno – aby waśnie między przywódcami nie przerodziły się w podziały wśród członków zborów:

Proszę was, bracia, przez imię Pana naszego Jezusa Pomazańca, abyście mówili wszyscy to samo i aby nie było między wami rozłamów (...). Ci z Chloe donieśli mi bowiem, że wynikły wśród was spory. [I do Koryntian 1,10-11]

Dziwię się, że tak szybko przechodzicie od tego, który was powołał w łasce Pomazańca, do innej dobrej nowiny, która nie jest inna; są jedynie tacy, którzy sieją wśród was zamęt i chcą przeinaczyć dobrą nowinę Pomazańca. [do Galatów 1,6-7]

Te rozłamy wiodą do niemoralnych zachowań w zborach:

Słyszy się wszędzie, że [panuje] wśród was nierząd i to taki, jakiego nie ma u pogan – ktoś żyje z kobietą ojca. Wy zaś nadymacie się i wcale nad tym nie bolejecie i nie usuwacie spośród was sprawcy tego czynu. [I do Koryntian 5,1-2]

Potrzebne są bowiem też podziały wśród was, aby się okazało, kto jest wypróbowany. Wasze zgromadzenia nie są spożywaniem wieczerzy pańskiej. Każdy bowiem własną wieczerzę pospiesznie zjada, i gdy jeden jest głodny, drugi jest już pijany. [11,19-21]

Chcąc wkupić się w łaski żydochrześcijan, Paweł prowadził nieustanne zbiórki pieniędzy na „świętych w Jerozolimie”. Mimo to opozycja przeciw niemu w Judei rosła. Gdy podczas trzeciej podróży misyjnej przybył, ok. 58 r., do Jerozolimy, żydochrześcijanie zmusili go do oczyszczenia się w Świątyni. Łukasz relacjonuje przebieg zdarzeń już nie łagodząc konfliktu:

Poszedł Paweł z nami do Jakuba, a wszyscy starsi byli obecni. Pozdrowił ich i dokładnie wyjaśnił, czego Bóg dokonał przez jego posługę wśród pogan. Gdy to usłyszeli, oddali chwałę Bogu i rzekli: Widzisz, bracie, ile jest tysięcy Żydów, którzy uwierzyli, a wszyscy gorliwie przestrzegają Prawa. O tobie zaś powiadają, że nauczasz Żydów, mieszkających wśród pogan, odstępstwa od Mojżesza, mówiąc, by nie obrzezywali dzieci i nie postępowali według zwyczajów. (...) Zrób więc tak, jak ci mówimy. Jest wśród nas czterech mężów, którzy złożyli ślub. Poddaj się wraz z nimi oczyszczeniu i pokryj za nich koszty (...). I wszyscy się dowiedzą, że to, co o tobie powiadają jest niczym, ale że idziesz w szeregu, sam przestrzegając Prawa. A jeśli chodzi o pogan, którzy uwierzyli, to wysłaliśmy list, polecając, aby wystrzegali się [rzeczy] ofiarowanych bożkom, krwi, [pokarmów ze zwierząt] uduszonych i nierządu. [Dzieje Apostolskie 21,18-25]

Paweł przystał na propozycję, ale w Świątyni pojawił się, przynajmniej według plotek, w towarzystwie Hellenów, co doprowadziło do rozruchów. Przed ukamienowaniem przez rodaków ocaliło Apostoła Narodów aresztowanie przez rzymskich żołnierzy. Dwa lata pozostawał w więzieniu w Cezarei. Jako obywatel rzymski, odwołał się wreszcie do cesarza; w rezultacie przewieziono go, po pełnej dramatycznych przygód podróży, pod strażą do Wiecznego Miasta.

Znalazł się w Rzymie ok. 62 r. Rozmowy z wpływowymi Żydami (w tym czasie w Wiecznym Mieście czynnych było bodaj dwanaście synagog) zakończyły się fiaskiem i tym bardziej utwierdziły go w przekonaniu, że „zbawienie Boże zostało posłane do pogan” [28,28]. Władze pozwoliły mu nie tylko na zamieszkanie osobno (wraz z pilnującym go żołnierzem), ale i na prowadzenie działalności nauczycielskiej.

Spędził tam całe dwa lata w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc królestwo Boga i nauczając o Panu Jezusie Pomazańcu otwarcie i bez przeszkód. [Dzieje Apostolskie 28,30-31]

Na tym tekst nagle się urywa. Jest wielką zagadką, dlaczego Łukasz, piszący wiele lat potem, przerwał narrację w takim momencie.

Z innych ksiąg Nowego Testamentu też niczego o dalszych losach Pawła (a także o tym, co stało się z Jakubem bratem Pana, Piotrem i Janem) się nie dowiadujemy.

2. Paweł o Bogu i synu Boga

Wszystkie cytaty z Biblii hebrajskiej, jakie da się w Pawłowych listach znaleźć, pochodzą z Pięcioksięgu, Księgi Psalmów i Księgi Izajasza. Obca jest mu tradycja proroka Ezechiela, obca rozpacz Hioba i rezygnacja Koheleta. Całe Pismo interpretuje w duchu faryzeizmu o wyraźnie reformatorskim i uniwersalistycznym nastawieniu.

Pisząc po grecku, Paweł jedynego Boga, stwórcę nieba i ziemi, określa terminem theos, dodając niekiedy określenie „Ojciec” (pater). Nie ma w listach wyobrażenia Boga, który jest jeden, choć w trzech osobach. Da się znaleźć jedynie kilka określeń i tez Go dotyczących, które zarazem podkreślają ograniczenia naszych władz poznawczych. „Bo z niego i przez niego i ku niemu wszystko” [do Rzymian 11,36]; jednocześnie „(...) niemożliwe do docieczenia są jego sądy i niemożliwe do wytropienia są jego drogi” [11,33]. A jednak Bóg objawił się nie tylko Izraelitom. Objawił się też wszystkim ludziom przez swe dzieła – i dlatego ponoszą oni wyłączną odpowiedzialność za odwrócenie się od Niego:

To, co w [Bogu] niewidzialne – jego wieczna moc i boskość – jest od stworzenia świata widoczne w [jego] dziełach. Dlatego nie mają nic na swoją obronę, gdyż poznali Boga, a jednak nie oddali mu chwały jako Bogu ani mu podziękowali, ale zbłądzili w swoich rozważaniach, a ich nierozumne serce pogrążyło się w mroku. (...) Prawdę Boga zamienili w kłamstwo, zaczęli oddawać cześć i służyć stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. [do Rzymian 1,19-25]

Prawo też jest zapisane w sercach ludzi, niezależnie od otrzymanego przez Izraelitów objawienia:

Kiedy bowiem poganie, nie mając Prawa, przestrzegają Prawa dzięki naturze, to Prawa nie mając, dla siebie samych są prawem. Oni czynem ukazują Prawo wypisane w ich sercach, bo równocześnie świadczy ich sumienie, oraz myśli, które wzajemnie oskarżają się lub bronią. [do Rzymian 2,14-16]

Co uderzające, w listach Paweł w ogóle nie odwołuje się do nauczania Jezusa, nie przytacza żadnych jego słów – z wyjątkiem tych wypowiedzianych przy dzieleniu się chlebem i winem podczas Ostatniej Wieczerzy [I do Koryntian 11,23-26]. Marii nie wspomina i wydaje się nic nie wiedzieć o dziewiczym poczęciu. Nie ma najmniejszej wzmianki o Pomazańcu jako cudotwórcy. Cały sens działalności Jezusa zawarty jest, w ujęciu Apostoła Narodów, w tym, że poniósł śmierć męczeńską jako ofiarę przebłagalną za grzechy ludzkości, a potem został wskrzeszony przez Boga.

Za kogo Paweł uważał Jezusa? Przedstawia go nie jako żydowskiego Mesjasza, politycznego wybawcę Izraela, ale jako zbawiciela ludzkości. A czy uważał Jezusa za wcielonego Boga? Chyba nie, bo jak inaczej wytłumaczyć milczenie na ten temat w listach? Do Jezusa odnosi honorowy tytuł „Pan” (kyrios) i zawsze odróżnia go od Boga-Ojca. Jest wprawdzie jeden werset przypominający Prolog Ewangelii Jana:

(…) nikt nie jest Bogiem z wyjątkiem Jednego. I choć mówi się o bogach czy to w niebie, czy na ziemi, (...) to dla nas jeden Bóg–Ojciec, od którego wszystko i my dla niego i jeden Pan, Jezus Pomazaniec, przez którego wszystko i my przez niego. [I do Koryntian 8,4-6]

Wreszcie w liście napisanym chyba pod sam koniec działalności Paweł zawarł enigmatyczne słowa o Jezusie Pomazańcu,

(…) który będąc w postaci Boga nie porywał się, by być równym Bogu, ale siebie opróżnił, przyjąwszy formę sługi stał się podobny do ludzi, a w postaci ludzkiej poniżył siebie samego i stał się posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Dlatego Bóg go wielce wywyższył i darował mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się każde kolano [istot] niebieskich i ziemskich i podziemnych i aby każdy język wyznał, że Jezus Pomazaniec jest Panem ku chwale Boga Ojca. [do Filipian 2,5-11]

Parę lat wcześniej pisał:

Paweł, niewolnik Jezusa Pomazańca, powołany apostoł, wyznaczony do [głoszenia] dobrej nowiny Boga, którą wcześniej ogłosili Jego prorocy w pismach świętych, o jego synu, z nasienia Dawida co do ciała, ustanowionym synem Boga w mocy według ducha uświęcenia dzięki wskrzeszeniu z martwych, Jezusie Pomazańcu, Panu naszym, przez którego otrzymaliśmy łaskę i apostolstwo, abyśmy dla jego imienia przywiedli do posłuszeństwa wiary wszystkich pogan. [do Rzymian 1,1-5]

Nie ma jednak żadnych wyjaśnień, dotyczących natury syna Boga. Czy był człowiekiem, czy aniołem, a może kimś wyższym? (Tytuł „syn Boga” nadawano w owych czasach ludziom wyróżniającym się głęboką religijnością.) Zacytowany przed chwilą fragment mógłby sugerować, że był człowiekiem, który później, „dzięki wskrzeszeniu z martwych”, został usynowiony przez Boga. Inny fragment brzmi jednak tak, jakby Jezus istniał zanim urodził się na ziemi:

Gdy zaś wypełnił się czas, wysłał Bóg swego syna, który urodził się z kobiety, urodził się pod panowaniem Prawa, aby poddanych Prawu uwolnić, abyśmy dostąpili usynowienia. Że zaś jesteście synami, wysłał Bóg ducha syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze. Nie jesteś już więc niewolnikiem, ale synem, jeśli zaś synem, to spadkobiercą przez Boga. [do Galatów 4,4-7]

Czyżby syn Boga miał być bóstwem, istotą pośrednią między Bogiem a światem, niczym Logos w systemie Filona z Aleksandrii? Ale dlaczego Paweł ani słowem tego nie wyjaśnia? A skoro wierni też zostali nazwani „synami”, to czyżby i dla nich możliwe było osiągnięcie kiedyś boskości? Niestety, pytanie, za kogo Paweł uważał Jezusa, musi pozostać bez odpowiedzi.

3. Wiara zamiast Prawa

Tak jak Paweł nie wyjaśnił, kim był Jezus, tak też nie znajdziemy u niego jasnej odpowiedzi na pytanie: kim jest człowiek? Mamy jedynie garść rozproszonych i niejasnych uwag, dopuszczających rozmaite interpretacje. Rozróżnia się w listach „człowieka zewnętrznego” („zmysłowego”) i „człowieka wewnętrznego” („duchowego”) – lub po prostu ciało i ducha – znajdujących się w stałym konflikcie:

Wiemy bowiem, że Prawo jest duchowe, ja zaś jestem cielesny, zaprzedany grzechowi. Nie pojmuję bowiem tego, co czynię; nie czynię tego, co chcę, ale czynię to, co nienawidzę. (...) cieszę się bowiem prawem Boga w człowieku wewnętrznym, widzę zaś inne prawo w moich członkach, walczące przeciw prawu mej myśli i biorące mnie w niewolę przez prawo grzechu, które jest w mych członkach. [do Rzymian 7,14-23]

Że uczynki nie prowadzą do zbawienia, tego uczy historia:

Cóż więc powiemy? Że poganie, nie dążący do usprawiedliwienia, zyskali usprawiedliwienie, usprawiedliwienie dzięki wierze. Izrael zaś, dążąc do usprawiedliwienia z Prawa, Prawa nie osiągnął. Dlaczego? Gdyż nie przez wiarę, ale niejako przez uczynki, potknęli się o kamień obrazy. [do Rzymian 9,30-32]

Ja sam, pisze Paweł, Izraelita z plemienia Beniamina, faryzeusz, byłem niegdyś, jako prześladowca wspólnoty powołanych, „według Prawa nienaganny” [do Filipian 3,6]. Przemiany w moim życiu nie dokonało Prawo i dokonać jej nie mogło – sprowadziła ją wiara. Istotę wiary streszcza Paweł w jednym zdaniu:

Bo jeśli ustami swymi wyznasz, że Jezus jest Panem i uwierzysz w swym sercu, że Bóg go wskrzesił z martwych, zostaniesz zbawiony. [do Rzymian 10,9]

Dzięki wierze duch zyskuje przewagę nad ciałem. Nie da się stłumić żądz cielesnych, zmuszając się do przestrzegania Prawa. Obecnie – i to jest sedno Pawłowego nauczania – miejsce Prawa zajmuje wiara. Wierzący nie podlegają już Prawu, co nie znaczy, że będą zachowywać się niemoralnie. Wiara uwalnia bowiem od grzechu – ale wolność od grzechu jest niejako produktem ubocznym.

Albowiem, gdy byliśmy w ciele, w naszych członkach działały grzeszne doznania rozbudzane przez Prawo, przynoszące owoce śmierci. Teraz zaś zostaliśmy uwolnieni od Prawa śmierci, które nas wiązało, tak że służymy w nowości ducha, a nie według starej litery. [do Rzymian 7,5-6]

Żądze ustępują i dobro rodzi się, w sposób naturalny, gdy żyjemy według ducha:

Mówię zaś: według ducha postępujcie i nie idźcie za pożądaniami ciała. Bo ciało pożąda przeciw duchowi, zaś duch przeciw ciału, jedno jest bowiem drugiemu przeciwne, tak że nie czynicie tego, co byście chcieli. Jeśli zaś dajecie się prowadzić duchowi, to nie jesteście pod Prawem. Jawne zaś są czyny ciała: nierząd, nieczystość, rozpasanie, bałwochwalstwo, gusła, nieprzyjaźnie, spór, zazdrość, rozdrażnienia, podjudzania, poróżniania się, stronnictwa, zawiści, pijaństwa, hulanki i temu podobne, o których uprzedzam was, jak to już wcześniej powiedziałem, że tak postępujący nie odziedziczą królestwa Boga. Zaś owocem ducha są: miłość, radość, pokój, wielkoduszność, łagodność, dobroć, wiara, delikatność, wstrzemięźliwość. Przeciw takim nie ma Prawa. A ci, którzy są Jezusa Pomazańca, ukrzyżowali ciało wraz z doznaniami i pożądaniami. [do Galatów 5,16-24]

Grzech Paweł pojmuje na sposób starotestamentowy, jako postępek niezgodny z Prawem, dodając jednak interpretację w duchu Hillela:

Nikomu nic nie bądźcie dłużni, oprócz wzajemnej miłości, gdyż ten, kto miłuje drugiego, wypełnił Prawo. To bowiem: nie będziesz cudzołożyć, nie będziesz zabijać, nie będziesz kradł, nie będziesz pożądać i wszelkie inne przykazania w tym słowie się streszczają: będziesz miłować bliźniego swego jak siebie samego. Miłość bliźniemu zła nie czyni, miłość jest więc wypełnieniem Prawa. [do Rzymian 13,8-10]

Na temat miłości Paweł napisał piękny hymn. Oto pierwsze wersy:

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się spiżem dźwięczącym lub cymbałami bębniącymi. I gdybym miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice i [posiadł] całą wiedzę, i gdybym miał pełną wiarę, tak żebym góry przestawiał, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał cały swój dobytek i ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic bym sobie nie pomógł. [I do Koryntian 13,1-3]

Człowiek nie może zbawić się sam – zbawiany jest dzięki łasce udzielonej przez Boga. Łaskę otrzymujemy przez wiarę, ale o własnych siłach nie jesteśmy też w stanie uwierzyć – gdyż człowiek zmysłowy nie może pojąć dobrej nowiny o królestwie Boga:

Nie głosimy tego w wyuczonych słowach ludzkiej mądrości, ale w słowach, których naucza duch, duchowymi duchowe rzeczy ujmując. Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy ducha Bożego, gdyż są dla niego głupotą i nie może pojąć, że mają być osądzane duchowo. [I do Koryntian 2,13-14]

I tu powstaje kolejne wielkie pytanie, na które Paweł znów nie udziela jasnej odpowiedzi: czy Bóg przeznaczył do zbawienia wszystkich ludzi, czy tylko wybranych? Bo jeśli sama wiara jest darem od Boga, to pozostaje przyjąć, że ci, którzy nie wierzą, nie wierzą nie z własnego wyboru, ale dlatego, iż nie otrzymali łaski. Zaś wierzącymi są ci, których Bóg od początku przeznaczył do zbawienia. Taką interpretację potwierdza fragment następujący:

Bo ci, których duch Boga prowadzi, są synami Boga. (...) Jeśli zaś dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Boga, a współdziedzicami Pomazańca, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy wspólnie otoczeni zostali chwałą. (...) Wiemy bowiem, że wszelkie stworzenie aż dotąd wspólnie wzdycha i rodzi w bólach; a nie tylko ono, lecz i my sami, którzy mamy zalążek ducha, wzdychamy w sobie, oczekując usynowienia, odkupienia ciała naszego. (...) Tak samo zaś i duch wspomaga nas w naszej bezsile; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. (...) Wiemy zaś, że z miłującymi Boga – którzy według jego postanowienia zostali powołani – wszystko współpracuje ku dobremu. Bo których wcześniej poznał, tych i przeznaczył, aby byli ukształtowani na obraz jego syna – aby on był pierworodnym wśród wielu braci. A których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, których zaś usprawiedliwił, tych i otoczył chwałą. [do Rzymian 8,14-30]

A jednak, z jakichś głęboko niejasnych powodów, sama wiara – jako dar od Boga – nie wystarcza, by zbawić wybranych. I tu docieramy do najbardziej tajemniczego aspektu Pawłowego nauczania: odkupieńczej roli ofiary Jezusa.

4. Odkupienie przez śmierć i wskrzeszenie Jezusa

Przez Pomazańca, który „co do ciała był z nasienia Dawida, a co do ducha uświęcenia został ustanowiony synem Boga” [do Rzymian 1.4], Bóg nas „z sobą samym pojednał” [II do Koryntian 5,18]. Zniewala nas i prowadzi do grzechu to, co cielesne – zaś Prawo stanowi do tego podnietę.

Tak i my, gdy byliśmy dziećmi, byliśmy poddani w niewolę żywiołów tego świata, gdy zaś wypełnił się czas, wysłał Bóg swego syna, który narodził się z kobiety i podlegał Prawu, aby wykupił tych, którzy są pod Prawem, abyśmy dostąpili usynowienia. [do Galatów 4,3-7]

Umierając, twierdzi Paweł, Jezus wyzwolił nas spod panowania Prawa, a tym samym spod władzy grzechu. Zaś wskrzeszenie Jezusa przez Boga otworzyło nam drogę do nowego życia.

(…) jeśli zaś Pomazaniec nie został wskrzeszony, to puste jest nasze nauczanie i pusta jest nasza wiara. [I do Koryntian 15,14]

Paweł powołuje się tu na świadków wskrzeszenia:

Najpierw bowiem przekazałem wam to, co sam przyjąłem, że Pomazaniec umarł za grzechy nasze według Pism, i że został pogrzebany, i że jest wskrzeszony trzeciego dnia według Pism, i że ukazał się Kefasowi, potem Dwunastu; następnie ukazał się ponad pięciuset braciom na raz, z których większość żyje do teraz, niektórzy zaś umarli, następnie ukazał się Jakubowi, potem wszystkim apostołom, na końcu zaś, po wszystkich, ukazał się i mnie jako poronionemu płodowi. [15,3-8]

Jezus został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych, „by nas uznano za sprawiedliwych” [do Rzymian 4,25]. Pomazaniec umarł za bezbożnych i grzeszników, a my dzięki jego krwi zostaliśmy „wybawieni od gniewu” Boga i „pojednani z Bogiem” [5,6-10].

Teraz zaś bez Prawa została ujawniona sprawiedliwość Boga, o której świadczyli Prawo i prorocy, sprawiedliwość zaś Boga przez wiarę w Jezusa Pomazańca względem wszystkich wierzących. Nie ma bowiem różnicy, bowiem wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga, darmo zaś uznano ich za sprawiedliwych, z Jego łaski, przez odkupienie w Jezusie Pomazańcu, którego ustanowił Bóg ofiarą przebłagalną przez wiarę i przelanie jego krwi, by ukazać swą sprawiedliwość przez odpuszczenie popełnionych dawniej grzechów. Dzięki powściągliwości Boga, który chce obecnie okazać swoją sprawiedliwość i jako sprawiedliwy uznaje za sprawiedliwego tego, kto wierzy w Jezusa. (...) Przez jakie prawo? Czynów? Nie, ale przez prawo wiary. Uważamy bowiem, że człowiek zostaje usprawiedliwiony dzięki wierze, bez czynów [według] Prawa. [do Rzymian 3,21-28]

Jezus umarł nie tylko za grzechy poszczególnych ludzi, ale też za przestępstwo Adama – chodzi najwyraźniej o spożycie owocu z drzewa wiedzy – którego skutki w jakiś sposób rozciągają się na całą ludzkość. Ofiara Pomazańca, w sposób równie zagadkowy, równoważy skutki grzechu pierworodnego. (Wyrażenie „grzech pierworodny” ani w listach Pawła, ani nigdzie w Nowym Testamencie nie występuje – wprowadzone zostało po wiekach przez komentatorów.)

Tak jak przez jednego człowieka grzech przyszedł na świat, a z powodu grzechu śmierć, tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła za to, że wszyscy zgrzeszyli. Albowiem już przed Prawem grzech był na świecie, grzech zaś się nie liczy, gdy Prawa nie ma. Lecz śmierć panowała od Adama do Mojżesza i nad tymi, którzy nie zgrzeszyli na podobieństwo przestępstwa Adama. (…) A zatem jak z powodu występku jednego spadło potępienie na wszystkich ludzi, tak z powodu sprawiedliwego czynu jednego na wszystkich ludzi przyszło usprawiedliwienie ku życiu. Bo jak z powodu nieposłuszeństwa jednego człowieka wielu stało się grzesznikami, tak też z powodu posłuszeństwa jednego liczni staną się sprawiedliwi. [do Rzymian 5,12-19]

O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego Bóg potrzebował ofiary Jezusa i dlaczego nas ona usprawiedliwia i otwiera drogę do życia? Na te – tak elementarne – pytania Paweł wprost nie odpowiada i trudno powiedzieć, czy analiza jego listów odpowiedzi nam udzieli.

Czy nie wiecie, że jacy zostaliśmy zanurzeni w Jezusa Pomazańca, w śmierć jego zostaliśmy zanurzeni? Zostaliśmy pogrzebani razem z nim poprzez zanurzenie w śmierć, abyśmy, tak jak Pomazaniec został wskrzeszony z martwych dla chwały Ojca, nowe życie zaczęli prowadzić. Jeśli bowiem zrośliśmy się z podobieństwem jego śmierci, to zrośniemy się z powstaniem [z martwych], to wiedząc, że stary nasz człowiek został razem z nim ukrzyżowany, aby ciało grzechu stało się bezczynne, tak byśmy już nie służyli grzechowi. Ten bowiem, kto umarł, jest uwolniony od grzechu. Jeśli zaś umarliśmy z Pomazańcem, wierzymy, że i żyć będziemy z nim; wiedząc, że Pomazaniec wskrzeszony z martwych już nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje. Co bowiem umarło, dla grzechu umarło raz na zawsze; co zaś żyje, żyje dla Boga. (...) Grzech bowiem nie będzie już nad wami panował, nie jesteście bowiem pod Prawem, ale pod łaską. [do Rzymian 6,3-14]

O co tu chodzi? Czy o to, że wraz z ciałem Jezusa został zabity grzech, a gdy On został wskrzeszony, to już w ciele wolnym od grzechu, a zatem i od śmierci? Dlaczego z powodu przestępstwa Adama mieli umierać wszyscy jego potomkowie? Co oni są winni? I dlaczego mamy pójść w ślady Jezusa, umierając i oczekując zmartwychwstania do nowego życia? I dlaczego potrzebujemy pośrednictwa Pomazańca? Takie pytania można mnożyć, a odpowiedzi na nie brak.

5. Społeczność zwołanych w oczekiwaniu na królestwo Boga

Jak dowiadujemy się z najwcześniejszego z listów, Paweł oczekiwał, iż wskrzeszenie umarłych nastąpi jeszcze za jego życia:

To wam ogłaszamy jako słowo Pana, że my, żyjący, których pozostawiono na przybycie Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Że sam Pan na wezwanie, na głos archanioła i na trąbę Boga zstąpi z nieba. I umarli w Pomazańcu powstaną najpierw, następnie my, których nadal pozostawiono przy życiu, razem z nimi zostaniemy porwani na chmurach, w powietrze, na spotkanie Pana i tak zawsze z Panem będziemy. [I do Tesaloniczan 4,15-17]

Konkretnej daty nie podawał: „Nie ma potrzeby, bracia, pisać wam o czasach i porach, sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pana przychodzi niczym złodziej w nocy” [5,1]. Kilka lat później Paweł nadal twierdził, że koniec tego świata nastąpi zanim „wszyscy pomrzemy” – i dodawał ważne wyjaśnienia:

To, co siejesz, nie ożywa, jeśli nie umrze. A to, co siejesz, nie jest tym ciałem, które ma powstać, lecz nagim ziarnem, na przykład pszenicy lub innym, zaś Bóg daje mu ciało, jakie chce, właściwe dla każdego z ziaren. (...) Tak też jest z powstaniem z martwych. Siane jest zniszczalne, wskrzeszane niezniszczalne, siane jest w niesławie, wskrzeszane jest w chwale, siane jest w bezsile, wskrzeszane w mocy. Siane jest ciało zmysłowe, wskrzeszane jest ciało duchowe. (...) To zaś oznajmiam, bracia, że ciało i krew nie mogą odziedziczyć królestwa Boga, a zniszczalne nie odziedziczy niezniszczalności. Oto oznajmiam wam tajemnicę: nie wszyscy umrzemy, wszyscy zaś zostaniemy przemienieni, w jednej chwili, w oka mgnieniu, na głos trąby ostatecznej, martwi zostaną wskrzeszeni jako niezniszczalni, a my zostaniemy przemienieni. Trzeba bowiem, by to, co zniszczalne, przyoblekło się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyoblekło się w nieśmiertelność. Kiedy zaś to, co zniszczalne, wdzieje na siebie niezniszczalność, a to, co śmiertelne, wdzieje na siebie nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć ku zwycięstwu. (...) A Bogu [należy się] wdzięczność, że dał nam zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Pomazańca. [I do Koryntian I 15,36-57]

Teraz trzeba, oczekując rychłego końca świata, czuwać. Ci, którzy na skutek otrzymanej łaski uwierzyli, że Jezus jest Panem, a Bóg wskrzesił go z martwych, tworzą „społeczność zwołanych”. (Słowo ekklezia, tłumaczone dziś jako „kościół”, po grecku oznaczało „zgromadzenie ludu”, a także akt zwołania zgromadzenia i pomieszczenie, w którym się odbywało.) Nie ma u Pawła podziału społeczności wiernych na duchowieństwo i świeckich. Opisywane przez niego wspólnoty mają charakter charyzmatyczny, oparte są na darach duchowych, jakie otrzymują poszczególni członkowie.

Różne są zaś dary [charizmaton], a duch ten sam (...). W każdym zaś inaczej przejawia się duch dla [wspólnego] pożytku. Jednemu bowiem duch daje słowo mądrości, innemu zaś słowo poznania, według tego samego ducha, drugiemu wiarę w tym samym duchu, innemu dary uzdrawiania w jednym duchu, innemu [dar dokonywania] dzieł mocy, innemu prorokowania, innemu rozróżniania duchów, innemu różne rodzaje języków, innemu zaś [zdolność] tłumaczenia języków. [I do Koryntian 12,4-10]

Wszyscy wierni są jakby członkami jednego ciała w Pomazańcu, które służą sobie wzajem ku pożytkowi całości. Mają, nakazywał Apostoł Narodów, miłować się i wspierać wzajemnie, a także błogosławić swoich prześladowców: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” [do Rzymian 12,21].

Gdy Paweł pisze w cytowanym przed chwilą fragmencie o darze języków, chodzi mu o popularne w społecznościach pierwszych chrześcijan – a dziś m.in. w zborach zielonoświątkowych – zjawisko glosolalii: wykrzykiwania w ekstazie bezsensownych ciągów dźwięków, uważanych przez wiernych za głos Boga. Apostoł zbytnio tych praktyk nie cenił: „Bo kto mówi językami, nie dla ludzi mówi, lecz dla Boga, bo nikt go nie rozumie” [I do Koryntian 14,2-4]. Gdyby niewierzący ujrzał, jak wszyscy zwołani mówią językami, powiedziałby, że oszaleli. Zachęcał natomiast gorąco do prorokowania: „prorokujący mówi do ludzi, buduje ich, zachęca i pociesza” [14,3]. Stanowczo jednak zabraniał prorokować kobietom:

(…) kobiety w społecznościach zwołanych niech milczą, bo nie pozwala się im mówić, ale niech będą poddane, jak mówi i Prawo. Jeśli zaś chcą czegoś się nauczyć, niech pytają w domu własnych mężów, bo hańbiące jest dla kobiety mówić w społeczności zwołanych. [14,34-35]

Ponieważ „czas jest bliski”, to najlepiej, gdyby wszyscy żyli samotnie, „w takim stanie, w jakim ja jestem” [7,8]. Jeśli jednak wierni pozostają już w związkach małżeńskich, również z poganami, to niech w nich trwają i nie unikają współżycia, aby ich „Szatan nie kusił” [7,5]. Oczekując na królestwo Boga, wierni nie tylko mają unikać działalności politycznej, ale powinni okazywać posłuszeństwo władzy państwowej – tej, która jest:

Każdy człowiek niech się podporządkuje władzom zwierzchnim. Bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, te zaś, które są, Bóg ustanowił; tak że ten, kto przeciwstawia się władzy, sprzeciwia się rozporządzeniu Boga, a ci, którzy się sprzeciwiają, sami na siebie ściągają wyrok. [do Rzymian 13,1-2]

O tym, jak będzie wyglądał koniec tego świata, Paweł nie napisał prawie nic. Najpełniejszy obraz jest następujący:

Teraz zaś Pomazaniec jest wskrzeszony z martwych, poprzedzając tych, którzy zasnęli. Bo skoro przez człowieka [przyszła] śmierć, to przez człowieka [przyszło] powstanie z martwych. Bo jak w Adamie wszyscy umierają, tak w Pomazańcu wszyscy zostaną ożywieni. Każdy zaś we własnym szyku: najpierw Pomazaniec, następnie ci [należący] do Pomazańca w czasie jego przyjścia. Potem nastąpi koniec, gdy przekaże królestwo Bogu i Ojcu, kiedy uzna za bezużyteczne wszelkie panowanie i wszelką władzę i moc. Bo on musi królować, dopóki nie położy wszystkich wrogów pod swymi stopami. Jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć, bo wszystko poddał pod jego stopy. Kiedy zaś mówi się, że wszystko jest poddane, to rzecz jasna oprócz tego, który podporządkował mu wszystko. A kiedy wszystko zostanie mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany temu, który poddał mu wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim. [I do Koryntian 15,20-28]

A gdy już śmierć zostanie pokonana i Bóg będzie wszystkim we wszystkim, co wtedy? Na to pytanie nie ma właściwie w listach Apostoła Narodów odpowiedzi. Wierzący i czyniący dobro otrzymają żywot wieczny, ale na czym on będzie polegał, nie wiadomo. Jeszcze bardziej doskwiera brak wyjaśnień, co stanie się z niewierzącymi i złoczyńcami. Czytamy, że „w dniu gniewu” Bóg „odda każdemu według jego czynów” [2,6]. W innym miejscu Paweł stwierdza:

Czy nie wiecie, że niesprawiedliwi nie dostaną w udziale królestwa Boga? Nie łudźcie się: ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani chwiejni, ani [mężczyźni] żyjący z mężczyznami, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie dostaną w udziale królestwa Boga. [I do Koryntian 6,9-10]

Ale co się z nimi stanie – czy trafią na wieczne męki, czy w ogóle nie zostaną wskrzeszeni – nie wiadomo. Na te pytania, o zasadniczej przecież wadze, odpowiedzi pojawią się w spisanych dwadzieścia do pięćdziesięciu lat po listach Pawła ewangeliach.

strona główna